niedziela, 1 lutego 2015

WARSZAWA - MATKA BOŻA PATRONKA DOBREJ ŚMIERCI

Koronacja obrazu Matki Bożej Dobrej Śmierci - 22 stycznia 2015 r.
Uroczystość miała miejsce w pokarmelickim , obecnie seminaryjnym kościele p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa Oblubieńca na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie
na mszy świętej o godz. 18.30. Metropolita Warszawski przypomniał , że kościół karmelitów ocalał
z pożogi II Wojny Światowej, ale obraz Matki Bożej, który został umieszczony w podziemiach, 
spłonął w czasie Powstania Warszawskiego. Na początku lat sześćdziesiątych utworzono kopię wizerunku, pierwszą po wojnie, jednak nie była ona wierna. Obecna kopia została odtworzona dzięki staraniom 
ks. prał. Wiesława Kądzieli, za co kard. Nycz serdecznie mu podziękował.
Rekonstrukcji obrazu na podstawie fotografii oryginału dokonał krakowski malarz, Marian Paciorek. 

W kwietniu 1990 r. obraz przywieziono z pracowni artysty do Warszawy , a 3 maja w uroczystość NMP Królowej Polski poświęcił go bp Kazimierz Romaniuk.
W styczniu 1991 r. Metropolita Warszawski Józef kard. Glemp wyraził zgodę, aby każdego 22 dnia miesiąca w kościele seminaryjnym odprawiana była msza święta wotywna o Matce Bożej Dobrej Śmierci, której wspomnienie liturgiczne przypada na 22 października. Pierwsza taka msza sprawowana
była w lutym 1991 r. Od tej pory Matka Boża w wizerunku Patronki Dobrej Śmierci cieszy się wielką 

czcią , a do księgi łask wpisywane są prośby i podziękowania.
Obraz zasłaniany jest zasłoną, która każdego wieczora jest odsłaniana i zasłaniana. 

Autorem zasłony jak i koron jest artysta krakowski , Tadeusz Rybski.
Tydzień po koronacji i my udaliśmy się z pielgrzymką do Matki Bożej, która tu w warszawskim kościele seminaryjnym odbiera cześć jako Matka Boża Patronka Dobrej Śmierci.
Był to główny punkt naszego wyjazdu do Warszawy w dniach 30-31 stycznia 2015 r.
W tych dniach nawiedziliśmy jeszcze kilka innych kościołów warszawskich, głównie 

w okolicach Starego i Nowego Miasta.
Piękny obrazek z modlitwą dostaliśmy od księdza, którego spotkaliśmy
na swojej drodze i z którym długo rozmawialiśmy o naszej wspólnej Matce.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz